BEGIN TYPING YOUR SEARCH ABOVE AND PRESS RETURN TO SEARCH. PRESS ESC TO CANCEL

„Żyd” w niedzielę

hashphoto-zdjglowne_klfclcpphptibkwamjljhq.jpg

Plac Nowy, nazywany też „Żydowskim” lub po prostu „Żydem”, w niedzielę o świcie ożywia się i mieni towarami, wystawionymi na straganach. Kto tu nie był, ten nie wie, co naprawdę znaczy „okazja”…

 


Jest niedziela. Słoneczna ale chłodna. Godzina dziesiąta rano, cały dom jeszcze śpi. Odczytuję smsa, którego otrzymałam o godzinie 6:29 : „Ja już dzielnie stoję w kolejce po miejsce, jak już się ogarnę napiszę ci, gdzie można mnie znaleźć. Ubierz się ciepło, ja zamarzam”. To Ewelina, z wykształcenia stylistka ubioru i wizerunku, która zgodziła się porozmawiać ze mną o tym, jak się handluje w niedziele na Placu Nowym, czyli na „Żydzie” lub „Placu Żydowskim” – bo różnie jest to miejsce na Kazimierzu nazywane. Wstaję, ubieram się, wychodzę.

Na Placu Nowym mam mały problem w odnalezieniu dziewczyny. Poznałyśmy się na pewnym portalu społecznościowym, którego nazwy nie wymienię; dodatkowa reklama mu niepotrzebna. „Jestem jakby na wprost Alchemii, tylko musisz wejść na plac, stoję na rogu” czytam smsa. Krążę po wskazanym fragmencie placu, próbując ją odszukać, co wcale nie jest łatwe zważywszy, że po pierwsze: nigdy nie widziałam nawet jej zdjęcia i po drugie: poruszanie się wśród stoisk utrudniają tłumy ludzi stojących, oglądających, przymierzających, rozmawiających. Ktoś przyszedł z psem, ktoś inny toruje sobie drogę „bliźniaczym” wózkiem. Zawartość wózka śpi w najlepsze.
Nawet nie wiem, jak Ewelina się nazywa. Więc dzwonię. Idę. Ktoś w kapturze macha do mnie, to ona. Ładna dziewczyna o miłym uśmiechu. Rozmawiamy o ogólnikach, potem zaczyna mi opowiadać, jak wyglądają niedzielne poranki na Placu Nowym.
Biuro Przedsiębiorstwa Handlowo – Usługowego „Kazimierz” jest otwierane o siódmej, ale już około 5.30 ustawia się kolejka. O tym, jakie miejsce otrzymasz decyduje to, który jesteś w kolejce. A więc przyjście na plac Żydowski to jakieś wyrzeczenie, trzeba poświęcić niedzielny wypoczynek. Ewelina dzisiaj była trzecia („Sukces!”- śmieje się). Według niej troszkę to wszystko wygląda jak za czasów PRLu; organizacja, te kolejki i tak dalej. Jeżeli chodzi o ceny, to miejsce najtańsze, „naziemne”, kosztuje jednorazowo 25 złotych, potem 30, 42 i 50 zł najlepsze miejsce na stołach handlowych. Jeżeli płacisz miesięcznie – w zależności od miejsca – wydasz za niedzielne stanie na Placu Żydowskim od 100 do 200 złotych. Możesz też dokupić sobie łóżko polowe lub stół.
– Ja na początku przynosiłam ceratę i rozkładałam rzeczy na ziemi, ale – wiesz – zauważyłam, że klienci nie lubią się schylać – mówi moja rozmówczyni, wygładzając zielone spodnie, leżące na stoliku.
To miejsce jest niezłe. Wcześniej Ewelina stała bliżej Okrąglaka od drugiej strony i było znacznie gorzej niż tutaj, chociaż i tak nie ma reguły. Albo coś się podoba, albo nie. Cena gra mniejszą rolę. Najgorsze miejsca są między budkami z owocami od strony ulicy Nowej, tam jest ciemno, mniej ludzi, mniej widać to, co się sprzedaje.
Do stolika Eweliny podchodzi niski pan i kładzie kwitek na rozłożonych tam rzeczach. Na kwitku jest napisane: Wydział Podatków i Opłat Urzędu Miasta Krakowa, reszty nie widzę. Dziewczyna sięga po portfel.
– To skarbnik. Pobiera opłatę 1 zł, 1,50 lub 2,50. W zależności od rzeczy, jakie wystawiasz.
To opłata targowa, którą pobierają inkasenci PHU „Kazimierz” i przekazują na rzecz Urzędu Miasta. Dawniej Ewelina była buntownikiem i nie zgadzała się z tym systemem. Uważała, że opłaty za miejsce tutaj nie są małe, więc po co jeszcze płacić za to, co się wystawia. Z czasem spokorniała. Lubi to miejsce i jego klimat, martwi ją, że zamknięto część placu od strony ulicy Józefa, gdzie przyjeżdżali ludzie z antykami, obrazami. Podobno ma tam powstać hotel z kasynem. Ceglana, nikomu niepotrzebna budowla.
– Jeżeli pójdziemy tym tropem zatracimy tutejszą atmosferę – denerwuje się Ewela, dla której, podobnie jak dla wielu innych osób, „Plac Żydowski” nie potrzebuje zmian. Wręcz przeciwnie – chodzi o to, żeby się nie zmieniał.
– Pamiętam, jak przyjeżdżałam tutaj z rodzicami, kiedy byłam mała. Potem na długie lata przestaliśmy przyjeżdżać i ja o tym miejscu zupełnie zapomniałam. Wpadłam tu przypadkiem już jako dorosła osoba i – łał! – zobaczyłam plac z dzieciństwa. Co jakiś czas tu jestem, to jest dla mnie forma odreagowania ale i zarobku. Przychodzi tu wielu klientów, których nazywam „łazikami” – takich co to chodzą, dotkną, oglądną, przywitają się i idą na kawę.
Czasem ludzie kupują też tutaj rzeczy, których zupełnie nie potrzebują, jak na przykład kiedyś Ewelina, kierowana instynktem kupiła sobie półkilowe musli po sąsiedzku u pani, która na stoisku ma rzeczy spożywcze sprowadzane z Niemiec.
– Przychodzi tu wielu ludzi kapryśnych, ale po to jest ten targ, żeby pogadać, poflirtować, potargować się ze sprzedającym. Znam satysfakcję z kupowania rzeczy, targowania się, kiedy jesteś dumna, że kupiłaś coś po cenie, którą chciałaś dać, a nie tej, którą proponował sprzedawca. Ja nie mam ciuszków po 5 zł, znam ich wartość, ale też nie sprzedaję ich strasznie drogo.. i tak nie zwrócą mi się te miliony wydane przez te wszystkie lata. Mam masę rzeczy, nawet nie umiem powiedzieć, ile w przybliżeniu. Obecnie zmieniły mi się priorytety i przestałam kupować, zauważyłam, że większość tych rzeczy jest mi po prostu zbędna. Znam historię każdego z przedmiotów, które widzisz tu na tym stole. Ale każdy ciuch ma swój czas, na te właśnie przyszedł, muszą iść do kogoś innego.
– A Twoja sąsiadka? – pytam – Rzeczy na jej stole wyglądają na ekskluzywne.
– Tak, ta pani sprzedaje rzeczy bardzo znanych marek, ma kurtkę kupioną w Nicei, nie może zejść poniżej 500 zł, to by jej się po prostu nie opłacało. Ma na sprzedaż kurtkę skórzaną Gucciego za 2,5 klocka. Inną kurtkę ma za 1800 zł. Te ceny nie są moim zdaniem adekwatne do placu Żydowskiego.
– Ktoś jednak kupuje od tej pani?
– Tak, często to jest jedna rzecz dziennie. Ale tej pani to już pozwala spakować się i iść do domu…
– Tutaj chyba niewiele osób ma taki zarobek – dopytuję, przyglądając się jednocześnie sąsiadce mojej rozmówczyni, atrakcyjnej blondynce w skórzanych spodniach i krótkiej kurtce z jasnego futra.
– Owszem, ale to styl inny niż ten, który wydaje się pasować do Kazimierza. Kazimierz i Plac Żydowski to dla mnie styl vintage. Taki nie do końca ekskluzywny. Wiesz, to jest takie miejsce, gdzie można znaleźć unikatowy sweter, apaszkę, czy spodnie. Jedyną w swoim rodzaju torebkę z weżowej skóry, zakończoną cudownym ornamentem… a do tego 20-letnie klipsy i trójkolorowy pasek na gumce, zakończony pozłacaną klamrą.
– Musimy chyba kończyć, bo chyba odstraszam Ci klientów. Nikt się przy Tobie nie zatrzymuje
– Nie, dzisiaj cały dzień jest taki – mówi dziewczyna – Poza tym zapomniałam dzisiaj biżuterii, a biżuteria przyciąga klientki.
Jakby na przekór jej słowom, podchodzi do nas starsza pani, która w rzeczach Eweliny wypatrzyła  białą bluzeczkę w czarne maziaki.
– Ile ta bluzka?
– 27 zł – mówi moja rozmówczyni – ale sprzedam za 24 zł
– 24 złote to za darmo – mówię. Pani kupuje bluzeczkę.
Zachęcam Ewelinę, żeby przyjechała za tydzień, przed Mikołajem i pytam, czy mogę jej zrobić zdjęcie.
– Czemu nie? – odpowiada. W moim domowym aparacie fotograficznym wyczerpały się baterie, a więc, zupełnie nieprofesjonalnie, wyciągam telefon i pstrykam. Ewelina ładnie wychodzi na zdjęciach, nawet na takich z telefonu.
– A czy te zdjęcia to dla Vogue? – pyta zza sąsiedniego stołu pani od towarów ekskluzywnych – bo jak dla Vogue to też poproszę!
Mimo, że nie jestem z Vogue, elegancka pani zgadza się, żebym również jej zdjęcie umieściła w reportażu.
– Proszę mnie tylko nie pytać, ile zarabiam!
Nie pytam. Pani sama opowiada o sobie: mieszka we Francji, w Cannes, do Polski przyjechała w kwietniu, żeby zaopiekować się chorą matką. Tutaj na placu sprzedaje ubrania, których już nie nosi. Tak, jest tutaj co tydzień. Tak, rzeczy dobrze się sprzedają. Za dwa – trzy lata ma zamiar wrócić do Cannes.
 
Żegnam się z paniami. Wychodzę z tłocznego i głośnego Żydowskiego Placu. Na ulicy Estery gwar przycicha, na Miodowej jest już całkiem cicho.
Po powrocie do domu chcę sprawdzić, jak się mają plany modernizacji Placu Nowego. Kilka lat temu było o tym głośno, obecnie sprawa jakby ucichła. Na stronie www.placnowy.pl/page.php?6 znajduję informacje na temat Przedsiębiorstwa Handlowo-Usługowego „Kazimierz”, która to spółka od 1991 roku administruje targowiskiem na placu i od kilkunastu lat organizuje także imprezy kulturalne, Mikołajki i Dzień Dziecka. Czytam:
„Chcąc poprawić wygląd Placu Nowego, nasza firma rozpoczęła starania o przeprowadzenie modernizacji targowiska. Ponieważ nasz obiekt wpisany jest w rejestr zabytków i wszelkie działania mające na celu przebudowę muszą być konsultowane z konserwatorem zabytków i pośrednio z władzami miasta, zwrócono się do tychże o zabranie głosu w sprawie modernizacji. W efekcie, w miesiącu czerwcu 2009 roku, rozstrzygnięty został konkurs na aranżację naszej przestrzeni usługowej. Zwycięska koncepcja nawiązuje wyglądem do oryginalnej zabudowy z okresu przedwojennego. Ponadto, zakłada utworzenie ciągłego, zadaszonego ciągu handlowego po stronie południowej placu. Dach ciągu służyłby równocześnie jako scena podczas koncertów, spektakli i pokazów. Strona północna pozbawiona będzie stałych stalowych konstrukcji, a ich rolę, jak mówią autorzy projektu, mają pełnić jednolite składane stragany. U skrzyżowania ulic Warschauera i Estery pojawią się schody, ponieważ zaprojektowano wyrównanie płaszczyzny placu. Również na scenę w części południowej prowadzić będą schody. Zaprojektowane zostały na dwie wysokości, z których te wyższe na co dzień pełnić mają funkcję siedzisk dla przechodniów, turystów i klientów”.
 
A więc jednak. Czy zostanie zachowana atmosfera tak charakterystyczna dla Placu Żydowskiego? Czy nadal będzie tutaj tak tłoczno i magicznie? No, cóż, trzeba mieć nadzieję, że tym razem lepsze nie jest wrogiem dobrego i zmiany będą korzystne także dla sprzedawców i kupujących, nie tylko dla PHU „Kazimierz”.

 

hashphoto-ewela_mala_pnlfuimduftriolmeaw.jpg

Ewelina pije kawę

hashphoto-stol_pmttonrfoutsrgucuyoxcfpjpxe.jpg

Stół Eweliny

hashphoto-pani_ekskluzywna_uegxwxuowhxqbgq.jpg

Pani od towarów ekskluzywnych

hashphoto-pies_guevksbgejcmmvuobpllngqwxaw.jpg

Pies na zakupach

 

0 Komentarze

Skomentuj